Witajcie dziewczynki:* po wielu trudach pokonania mojego cudownego komputera, który działa jak żółw:( (ćwiczę cierpliwość hehe) "przychodzę" do was z postem, już nie raz obiecanym czyli o różach do policzków. Jedni uważają go za zbędny kosmetyk, jedni w tym ja nie wyobrażają sobie makijażu bez niego (pełnego makijażu). Sądzę jednak, że żaden kosmetyk nie nada nam tak zdrowego wyglądu, promienności jak właśnie róż. Przedstawię wam dziś kilka róży które aktualnie używam:) Podzielę je dziś na firmy produkujące te cudeńka.
Pierwszą z nich jest Avon, od tego producenta posiadam aż cztery rożne róże z różnych serii i muszę przyznać jestem z nich bardzo zadowolona:
1. Avon - Celestial - w odcieniu Heavenly Nude (z tego co wiem innego odcienia z tej serii nie ma) - bardzo delikatny odcień jasnego różu, raczej w ciepłej tonacji, średnio napigmentowany, nie tworzy smug, krzywdy sobie tym produktem nie zrobimy, zawiera delikatne drobinki, których na twarzy nie widać, nadaje skórze delikatny naturalny odcień, niestety szybko się ściera.
2. Color Trend - w odcieniu Cheeky - świetny róż w przepięknym kolorze koralowo-różowym, świetnie napigmentowany, nadaje cerze świeżość i delikatny blask, bez drobinek, nie robi smug, serdecznie polecam za cenę ok 10zł, produkt cudo, długo utrzymuje się na policzkach.
3. True Colour - w odcieniu russet (z tego co wiem są jeszcze inne), dla mnie raczej bronzer niż róż chociaż używam jako tego i jako tego, bardzo napigmentowany w mocno ceglastym kolorze, trzeba uważać, żeby sobie nim krzywdy nie zrobić, może tworzyć smugi, ale tylko przy nieodpowiedniej aplikacji, matowy. Całkiem dobry produkt.
4. Colour and Contour - Rose Glow - można go nazwać produktem 2 w 1, mamy tutaj rozświetlacz ( o nim przy poście na ten temat) i róż; swoją drogą bardzi podobny do tego z color trend może odrobinę ciemniejszy ale efekt ten sam, pięknie rozświetlonej, naturalnej, zdrowej skóry z delikatnym połyskiem, długo się utrzymuje, nie robi smug, świetna pigmentacja.
Następna grupa to róże z firmy Oriflame, znajdujące się w podstawowym asortymencie. Posiadam dwa takie same tylko w różnych odcieniach. pierwszy to:
Fresh pink - żarówiasty odcień różu, bardzo napigmetowany, trzeba uważać, żeby go za dużo nie nałożyć, może tworzyć plamy, ale tylko przy nadmiernym nałożeniu produktu, nadaje piękne naturalne wykończenie, bardzo wydajny, matowy.
Glowing Peach - jego niestety gorszy brat, kolor przepieknej brzoskwini z delikatnym połyskiem, niestety już brak pigmentacji, dla jednych to plus dla drugich minus, można nim uzyskać natomiast przepiękny, delikatny efekt skóry zdrowej, wypoczętej. Polecam obydwa.
Róż z firmy Paese (dawniej euphora) i tutaj powtórzę się pisząc, że wraz ze zmianą firmy jakość tych produktów też się zmieniła. Ja posiadam róż rozświetlający o nr 21 - jest to zimny odcień zgaszonego różu, nie utrzymuję się niestety zbyt długo na policzkach, posiada lekkie drobinki, na szczęście nie widać ich na policzkach.
Elf - Contouring Blush & Bronzing Powder - kolejny dwupak, na temat bronzera pisałam już we wpisie pod tym tytułem, dziś róż, w odcieniu jasnego różu z dużymi złotymi drobinkami, bardzo fajnie napigmentowany, na twarzy jednak wygląda blado, utrzymuje się dość długo, nie tworzy smug. Twarz wygląda po nim zdrowo i promieniście.
Tomorrow's Girl - duo blusher - coral Haze - znów produkt 2 w 1 , o bronzerze już było, co do różu na poczatku jego odcień nie bardzo mi pasował, był to dziwny odcień różu, który na policzkach wyglądał tandetnie, jakie więc było moje zaskoczenie gdy wierzchnia warstwa się starła i kolor zmienił się w przepiękny koral, dodawał twarzy delikatnego zdrowego wyglądu, bardzo długo utrzymuje się na policzkach.
N.Y.C. - Cheek Glow - Riverside Rose - kolor przepiękny, przygaszonego brudnego różu, szkoda że pigmentacja taka słaba, bardzo delikatny, musimy się napracować żeby przesadzić z tym produktem.
Pierwszą z nich jest Avon, od tego producenta posiadam aż cztery rożne róże z różnych serii i muszę przyznać jestem z nich bardzo zadowolona:
1. Avon - Celestial - w odcieniu Heavenly Nude (z tego co wiem innego odcienia z tej serii nie ma) - bardzo delikatny odcień jasnego różu, raczej w ciepłej tonacji, średnio napigmentowany, nie tworzy smug, krzywdy sobie tym produktem nie zrobimy, zawiera delikatne drobinki, których na twarzy nie widać, nadaje skórze delikatny naturalny odcień, niestety szybko się ściera.
2. Color Trend - w odcieniu Cheeky - świetny róż w przepięknym kolorze koralowo-różowym, świetnie napigmentowany, nadaje cerze świeżość i delikatny blask, bez drobinek, nie robi smug, serdecznie polecam za cenę ok 10zł, produkt cudo, długo utrzymuje się na policzkach.
3. True Colour - w odcieniu russet (z tego co wiem są jeszcze inne), dla mnie raczej bronzer niż róż chociaż używam jako tego i jako tego, bardzo napigmentowany w mocno ceglastym kolorze, trzeba uważać, żeby sobie nim krzywdy nie zrobić, może tworzyć smugi, ale tylko przy nieodpowiedniej aplikacji, matowy. Całkiem dobry produkt.
4. Colour and Contour - Rose Glow - można go nazwać produktem 2 w 1, mamy tutaj rozświetlacz ( o nim przy poście na ten temat) i róż; swoją drogą bardzi podobny do tego z color trend może odrobinę ciemniejszy ale efekt ten sam, pięknie rozświetlonej, naturalnej, zdrowej skóry z delikatnym połyskiem, długo się utrzymuje, nie robi smug, świetna pigmentacja.
Następna grupa to róże z firmy Oriflame, znajdujące się w podstawowym asortymencie. Posiadam dwa takie same tylko w różnych odcieniach. pierwszy to:
Fresh pink - żarówiasty odcień różu, bardzo napigmetowany, trzeba uważać, żeby go za dużo nie nałożyć, może tworzyć plamy, ale tylko przy nadmiernym nałożeniu produktu, nadaje piękne naturalne wykończenie, bardzo wydajny, matowy.
Glowing Peach - jego niestety gorszy brat, kolor przepieknej brzoskwini z delikatnym połyskiem, niestety już brak pigmentacji, dla jednych to plus dla drugich minus, można nim uzyskać natomiast przepiękny, delikatny efekt skóry zdrowej, wypoczętej. Polecam obydwa.
Róż z firmy Paese (dawniej euphora) i tutaj powtórzę się pisząc, że wraz ze zmianą firmy jakość tych produktów też się zmieniła. Ja posiadam róż rozświetlający o nr 21 - jest to zimny odcień zgaszonego różu, nie utrzymuję się niestety zbyt długo na policzkach, posiada lekkie drobinki, na szczęście nie widać ich na policzkach.
Elf - Contouring Blush & Bronzing Powder - kolejny dwupak, na temat bronzera pisałam już we wpisie pod tym tytułem, dziś róż, w odcieniu jasnego różu z dużymi złotymi drobinkami, bardzo fajnie napigmentowany, na twarzy jednak wygląda blado, utrzymuje się dość długo, nie tworzy smug. Twarz wygląda po nim zdrowo i promieniście.
Tomorrow's Girl - duo blusher - coral Haze - znów produkt 2 w 1 , o bronzerze już było, co do różu na poczatku jego odcień nie bardzo mi pasował, był to dziwny odcień różu, który na policzkach wyglądał tandetnie, jakie więc było moje zaskoczenie gdy wierzchnia warstwa się starła i kolor zmienił się w przepiękny koral, dodawał twarzy delikatnego zdrowego wyglądu, bardzo długo utrzymuje się na policzkach.
N.Y.C. - Cheek Glow - Riverside Rose - kolor przepiękny, przygaszonego brudnego różu, szkoda że pigmentacja taka słaba, bardzo delikatny, musimy się napracować żeby przesadzić z tym produktem.